2022 - 2023

Couples

 Cykl obrazów w trakcie realizacji. Jest to seria obrazów przedstawiające sceny rodzajowe par we wnętrzach. Ilustrują one konflikt, niemożność komunikacji pomiędzy dwojgiem ludzi i niepokój egzystencjalny z tego wynikający.

2019 - 2021

Phone Contact

 Cykl obrazów prezentowany na międzynarodowej wystawie 'Fresh reality’ w Wersalu 2021, Paryż.

2020 - 2021

Przenikania

2021-2022

Inne projekty

2021

Doktorat

Obraz śmierci jako akt performatywny


                Założeniem niniejszego projektu doktorskiego było wykazanie, że malarstwo może mieć funkcje nie tylko ilustrującą rzeczywistość, lecz aktywnieją przekształcać i na nowo kreować. Takie spojrzenie na tę tradycyjną formę nadaje jej wymiar nieco bardziej współczesny,  zbliżony do działań performatywnych. Ażeby w malarstwie dokonał się akt performatywny, odwołałam się do antropologicznego spojrzenia na dzieło sztuki, gdzie funkcjonuje ono jako artefakt wykorzystywany w magii i stanowi swego rodzaju nośnik jakichś idei, które za jego sprawą mają się ziścić lub zostać unicestwione. Tematem, który postanowiłam wziąć w tym wypadku na warsztat jest wyobrażona śmierć bliskiej mi osoby i próba zaklęcia rzeczywistości za pomocą obrazów w taki sposób, żeby owo fatalne zdarzenie nigdy nie miało miejsca. To romantyczna próba przywrócenia twórcy choćby iluzorycznej sprawczości wobec kwestii eschatologicznych. W tym celu powstało sześć obrazów olejnych: są to trzy dyptyki. W każdej z par na jednym obrazie przedstawiona jest wyobrażona śmierć osoby mi bliskiej, drugi zaś przedstawia kompozycyjnie podobną sytuację, lecz śmierć jest albo przezwyciężona albo bohater obrazu jej unika. Narracja drugiego obrazu w parze ma za zadanie wyprzeć tę pierwszą – tragiczną, zastąpić ją i w ten sposób zakląć rzeczywistość. W jednej z par, owego zaklinania dokonałam poprzez rzeczywisty
performance, a mianowicie jeden z obrazów został spalony. To działanie miało na celu pokazać różne strategie realizacji tego projektu. Wszystkie one jednak zmierzają do wspólnego mianownika – aktu performatywnego, który ma w metaforyczny sposób wyrazić mój osobisty sprzeciw wobec nieuchronności śmierci.

2015-2018

2014

Dyplom

            Ten cykl obrazów jest odzwierciedleniem mojej gorzkiej refleksji na temat tego, co dla mnie oznacza być kobietą i próbą zdefiniowania tego za pomocą obrazu.  Na biologiczne uwarunkowania płci, które już same w sobie powodują wewnętrzne rozdarcie, nakłada się bowiem wykreowana przez społeczeństwo, kulturę i tradycję wizja kobiecości – uwodzicielskiej, sprowadzającej się głównie do doskonałości ciała i magnetyzmu zwanego sexapilem. Tę narzuconą rolę odgrywamy bezustannie, starając się uzyskać społeczną akceptację. A jest to w istocie pułapka – pod maską kobiecości przestaje się dostrzegać człowieka w jego prawdziwym wymiarze i sprowadza się go do pięknego manekina. Nie sposób od tego uciec, ale i nie sposób się z tym pogodzić. W tryptyku wprowadzam elementy sugerujące magiczny związek kobiety z naturą, z „ciemnymi” mocami przyrody, tajemnymi rytuałami – demonizujące kobiecość jako siedlisko zła. Idealnym odzwierciedleniem konsekwencji tego mitu są dla mnie dawne procesy czarownic, pokazujące jak wysoką cenę kobieta musi zapłacić za swoją seksualność nie tylko wobec społeczeństwa, ale sama wobec siebie. Świadomie wprowadzam symbole grzechu, obecne w kulturze Europejskiej, jednakże obrazy te nie przedstawiają scen o charakterze okultystycznym, a jedynie wprowadzają pewną sugestię, sieją pewien ferment. W gruncie rzeczy kobieta zaprezentowana na tych obrazach nie robi ani nic zdrożnego, ani nic ezoterycznego. To nie jest ani Południca, ani Dybuk, a raczej Jagna, którą wywieziono na gnoju. A jednak folklor zwarty w tych obrazach i erotyzm tworzą iluzję magii. W czwartym obrazie demaskuję ów motyw magii, ukazując kobietę samotną i w pustej przestrzeni. Odbieram jej te wszystkie atrybuty kobiecości przestrzeń, rekwizyty itd. Pragnę przez to pokazać, że cały ten mistycyzm to jedynie spektakl, jaki odgrywa przed nami biologia i chemia. Zakładam, że maska kobiety femme fatale jest narzucona, sztuczna, wyuczona. Dla mnie to nie jest stan immanentny, atawistyczny, tylko aktorstwo, sztuka udawania. Pytanie jednak brzmi, co jest pod tą maską sztuczności? Bezmyślny manekin? A może człowiek okaleczony, wybrakowany, ale jednak człowiek?

2009-2014

Okres studencki